sobota, 2 lipca 2016

Zapominajka trzecia

- Lubię cię.
Michael uśmiechnął się pod nosem, ponieważ doskonale wiedział o tym, iż napisał prawdę. Lubił ją, lubił z nią rozmawiać, lubił patrzeć na jej zdjęcie, lubił, gdy ją rozbawił (co zdarzało się niezwykle rzadko). Nie znosił tylko jednego – momentów, kiedy ona zamykała się na wszystko i na wszystkich, nawet na niego, a on sam nie mógł nic na to poradzić.
Nie potrafił jej zrozumieć. Raz była kimś w rodzaju dobrej wróżki, która potrafiła podnieść go na duchu nawet wtedy, kiedy był padnięty po wyczerpującym treningu, drugim zaś razem przypominała Królową Śniegu – obojętną na wszystkich, bez uczuć, bez serca, bez zrozumienia dla kogoś innego.
Drażniło go to, ale uświadomił sobie, że Sarah nie była już zwykłą maskotką w jego rękach. Stała się osobą, której mógł powiedzieć wszystko, wyżalić się, poradzić w sprawach niezwykle istotnych. Przeklął sam siebie, iż znalazł się na takim etapie swojego życia, aczkolwiek szybko doszedł do wniosku, że nie żałuje tego, iż postanowił do niej zagadać.
Mógł żałować wielu rzeczy i czynów w swoim życiu, ale na pewno nie tego.
- Spotkajmy się. – napisał dość szybko – Chcę cię lepiej poznać.
Zniecierpliwiony czekał na jakąkolwiek odpowiedź, choć w głębi duszy doskonale wiedział, jaka ona będzie. Nie miał pojęcia, dlaczego dziewczyna miała jakiekolwiek obiekcje. Może się go bała?
- Trener cię wzywa. – nieco obojętny głos Morgensterna wyrwał go z tępego zamyślenia. Nie mógł ignorować służbowych poleceń, tym bardziej, że nie przypominał sobie, by czymś zawinił, więc sprawa musiała być poważna. Szybko się podniósł. Niestety zapomniał o dwóch rzeczach.
Nie napisał jej, że musi iść i nie zamknął laptopa.
* * *
Thomas nie miał złych intencji, nie zamierzał grzebać w kogoś życiu prywatnym, tym bardziej w komputerze. Niemniej tym razem nie chodziło tylko o Michaela, ale również o niego.
Dlatego też, kiedy dostrzegł na ekranie migającą ikonkę z jej zdjęciem, nie zastanawiał się ani na moment. Szybkim krokiem podszedł do laptopa i odczytał wiadomość, która zawierała zgodę na spotkanie wraz z dokładnym miejscem, datą oraz godziną.
Dowiem się, kim jesteś, Sarah. A jeśli masz cokolwiek wspólnego, z moim ojcem – zniszczę cię.
Nie usunął wiadomości.
* * *
Staranie wypielęgnowaną dłonią przesunęła po białej poszewce na szpitalnej kołdrze, wyczuwając pod palcami kolejno zarys nóg, a następnie brzucha i klatki piersiowej małego rudzielca. Później dotknęła wszystkich tych cholernych rurek, które podobno mu pomagały, ale ona tego nie dostrzegała. Miała ochotę je zniszczyć, powyrywać, pogryźć i wyrzucić przez okno, ale tego nie zrobiła.
Niczego nie zrobiła, nie miała już sił.
Poddawała się, choć doskonale wiedziała, iż nie mogła tego zrobić.
Dla niego musiała walczyć, musiała pokazać, że da radę, iż nie przegra tej bitwy, za którą ponosiła tak okropną i przerażającą cenę.
- Nie płacz, Sarah. – powiedział chłopiec, łapiąc ją za rękę najmocniej jak tylko potrafił, choć uścisk ten był niemalże nieodczuwalny, co jeszcze bardziej ją załamało -  Trochę mnie boli, ale dam radę. Pamiętasz? Jestem przecież dzielnym rycerzem. Sama mi to mówiłaś. A ty dobrą wróżką, która sprawi, że kiedyś wyzdrowieję.
Podniosła głowę i z rozczuleniem popatrzyła na młodszego brata. Starał się ją pocieszyć, choć doskonale wiedzieli, że musi zdarzyć się cud.
Na moment zapominali o śmierci, niemniej nikt już nie miał większych nadziei.
_____________
Jestem!
Odkryłam, że bardzo dobrze pisze mi się o Michaelu, choć byłam pewna, że to perspektywa Sarah będzie mi najbliższa,albo chociaż Thomasa, ale cóż, to już mnie w sumie nie dziwi.
Przepraszam za zwłokę (matko, już się językiem prawniczym posługuję), ale najpierw było zaliczenie różnych ćwiczeń, później sesja. Wszystko zdane bez problemu, więc pierwszy rok prawa już za mną. Nie mam pojęcia, kiedy to tak zleciało.
Błędów nie sprawdzam, nie mam mentalnie siły i nie zdziwię się, jeśli nie będzie komentarzy i tak dalej, przecież ostatnio tu się pojawiłam dawno temu.
Buziaki, słoneczka :*