czwartek, 14 kwietnia 2016

Zapominajka pierwsza.

Starał się zapomnieć o tym, iż w gruncie rzeczy był beznadziejny, choć wszyscy uświadamiali mu, że tak nie jest i nigdy nie było. Ale jak inaczej można wytłumaczyć fakt, iż da się tak doskonale rozpierdolić swoje życie na milion małych kawałków?
 Thomas Morgenstern był od takich przypadków wybitnym specjalistą. Dwa upadki w niedalekim odstępie czasowym, które spowodowały to, że zaczął poważnie rozmyślać, czy aby na pewno chce dalej skakać, były już niczym w porównaniu z jego dogłębnie zniszczoną psychiką. Może powinien poszukać w końcu pomocy u specjalisty? A może to kompletnie beznadziejny pomysł i na pewno nic z tego nie wyjdzie, jak zwykle zresztą?
Właśnie. Starał się zapomnieć o tym, że jego życie to ogromne pasmo porażek.
Porażek pięknych.
Dramatycznych.
Bezwartościowych.
Czasami przerażających.
Porażek, które…
- Morgenstern! Wyrwałem laskę! – krzyk Hayboecka głuchym echem odbił się od jego mózgu. Najchętniej w ogóle by nie reagował, nie ruszał się z łóżka, na którym siedział opatulony ciepłym kocem, z parującym kubkiem w ręku. Niemniej jednak coś odpowiedzieć musiał, nic nie mógł poradzić na to, że z jego ust wyrwało się jedynie smętne „super”.
Hayboeck był dobrym kumplem, jeszcze lepszym skoczkiem, genialnym towarzyszem imprez zakrapianych alkoholem, ale na sprawach sercowych nie znał się w ogóle, dlatego nie miał stałej dziewczyny. Aczkolwiek chciał to zmienić, podobno. Dlatego też postanowił poszukać stałej towarzyszki życia. Problem jednak tkwił w tym, iż przez Internet.
Thomas doskonale wiedział, że to głupi pomysł.
Nie to, że coś. Laska Michiego raczej nie zgwałci, kiedy umówią się w jakimś odludnym miejscu, choć w sumie to cholera wie. Niemniej w takich znajomościach osobiście widział same minusy. Skąd pewność, że rozmawiał z tą rudowłosą pięknością ze zdjęcia, a nie z babką, która właśnie przechodzi menopauzę i szuka młodszego?
No tak, ale jedno Thomas musiał przyznać. Jeśli zdjęcie było autentyczne, uroda tego dziewczęcia zapierała dech w piersiach. Zresztą stop. To pewnie photoshop. Nie wierzył, że po świecie przechadzają się greckie bądź rzymskie boginie.
- Fajna, nie? – Hayboeck wyszczerzył zęby do ekranu laptopa, a on sam przewrócił oczami. –  Ale nie uważasz, że dla mnie jest trochę za młoda? Ma tylko dziewiętnaście lat i sądzę, że… Zresztą patrz, tu mam inną fotkę.
Thomas nachylił się i spojrzał, a wtedy dziwny zimny front zmroził jego wnętrzności, sprawił, iż w krwi zaczęły płynąć kostki lodu, a z serca i innych narządów zwisały sople.
Nie wytrzymał, po prostu nie wytrzymał, więc wstał, trzasnął drzwiami i wyszedł na korytarz. I być może ten gest był nieco irracjonalny dla Michaela, ale musiał zapomnieć.
Zapomnieć o tym, że ta dziewczyna bardzo mocno mu kogoś przypominała.

***
Musiała zapomnieć. Choć na moment.
Prawdopodobnie właśnie dlatego odpowiedziała na zupełnie przypadkową wiadomość jeszcze bardziej przypadkowego gościa, którego oczywiście nie znała. Szaleństwo.
Mało tego! Odczuwała dziwny rodzaj przyjemności, kiedy pisała z nim na różne tematy. Począwszy od polityki, na sporcie skończywszy. I choć nigdy nie uważała się za wielką fankę jakiejkolwiek dyscypliny, z miłą chęcią słuchała jego różnorakich opowieści, ponieważ – jak się później okazało – był skoczkiem narciarskim. Nie wiedziała, w jak wysokiej rangi zawodach uczestniczył, ale miała prawie sto procent pewności, że nie było to nic poważnego. Ot takie hobbystyczne skakanie.
Ale kiedyś ich wymiana wiadomości musiała się skończyć, była tego świadoma, dlatego nerwowo oczekiwała chwili, kiedy nic nie będzie mogło sprawić, że zapomni.
Znowu jej życie będzie polegało na tym samym – pogrążaniu się.
Odgarnęła rude loki z ramienia i uśmiechnęła się smutno, przejeżdżając palcem po szybie, która oddzielała ją od małego, lekko piegowatego chłopca, który spokojnie spał, a jego klatka piersiowa miarowo unosiła się i spadała. Jedna, słona łza spłynęła po jej policzku, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że fakt ten nie pozostawi najmniejszej smugi na jej twarzy.

 Już od kilku lat używała wodoodpornych kosmetyków.

______________________
Pamiętacie Pamiętnik Pieszczoszka i długość tamtych rozdziałów? Te będą podobne. 
Postanowiłam, że napiszę to dziś, korzystając z tego, że jutro mam wolne, ponieważ nie ma ani wykładu z prawa rzymskiego, ani z logiki prawniczej, a ja właśnie wróciłam z angielskiego, w sumie z weną, więc trzeba było to jakoś wykorzystać. Aczkolwiek nie mam mega dużo tego wolnego czasu, gdyż mam sporo do zrobienia, także dlatego te rozdziały będą jakie będą i będą kiedy będą, choć pierwotnie wspominałam, że co dwa tygodnie.
Błędów nie poprawiam w tym czymś powyżej, mówi się trudno. 
Z kwestii ogłoszeń dodatkowo: wszystko, na czym powinnam być, wszystkie wasze cudne opowiadania postaram się nadrobić. Może nie teraz, ale pewnie po sesji, o ile zakończy się ona dla mnie szczęśliwie. I tak, wszystkie wiadomości odnośnie zmiany adresów itp. do mnie docierają. 
Co do kwestii Twittera. Okej, założyłam, znajdziecie mnie pod moim tutejszym pseudonimem (podobnie jak na snapie zresztą), z kimś podobnym do gremlina na zdjęciu i rudym kocurem w tle. Aczkolwiek nie lubię technologii, także moje tweety będą dość rzadko dodawane. 
Buziaki, słoneczka! :*

2 komentarze:

  1. Patrzę w ekran, myślę i nie mam pojęcia co Ci tu napisać. Oczywiście poza tym, że jak zawsze u Ciebie rozdział jest cudowny.
    Nie żebym była sceptycznie nastawiona, ale zazwyczaj im bardziej próbujemy o czymś zapomnieć, tym silniej to do nas wraca.
    I naprawdę, Michi? Przez internet? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Morgi i Michi. Like it.
    Mam dziwne wrażenie, że osoba o której chce zapomnieć rudowłosa (która nadal nie posiada imienia, więc tak ją nazwę) to właśnie Thomas. A że przypadkiem w ramach zapominania wpada wprost na jego kolegę...? Cóż, ja nie wierzę w przypadki.
    I ten chłopiec...
    Mam pewną teorię, ale na razie się z nią nie zdradzę ;).
    Lecę dalej! :)

    OdpowiedzUsuń